15.7.11

nieobecność (nie)usprawiedliwiona?

Oj, bardzo długo już tutaj nic nie napisałam. Pewnie większość z Was już nawet zapomniała o moim blogu. Nie jestem zaskoczona. O blogowe koleżanki trzeba jednak dbać, dostarczać nowinki, dozować napięcia. U mnie jak jest każdy widzi. Każdy kto jeszcze został :)

Zasadniczo, pobieżnie nic wielkiego się u nas nie dzieje.
Juleczek pięknie rośnie i wspaniale się rozwija, ja wróciłam do pracy i jest dobrze, choć bałam się ogromnie i pierwsze dni były naprawdę trudne-dla mnie trudne, bo Juleczek wszystko znosi z uśmiechem na twarzy.
M, bardzo cieszył się na moj powrót do pracy bo ja to z tych co to milion pomysłów na minutę mają, i gdybym siedziała w domu nie wiadomo jakby się to skończyło. Cieszył się bardzo do czasu... :)
Stety, niestety dosłownie pod nosem mam TKMAXX... :)
Każdy kto choć raz był to wie o czym mówię...
Nie wiem jak nasz budżet to wytrzyma (już jest kiepsko) ale to jest gorsze niż nałóg!!!
Tym samym wjechały już:
-miedziane garnki ( z nich jestem najbardziej dumna ze sprawiłam ogromną radość M)
-szklarenka
-lampka (Sia -niosłam ją do domu na piechotę bo się manifestacji zachciało związkowcom )
-kieliszki
-kubki w paski
-obrazek tzw durnostajka

no... to chyba nie tak dużo jednak ...
oczywiście nie liczę butów, okularów itp.. bo to zuuupełnie inna działka :)

Oprócz nałogu tkmaxowego wkręciłam się w scrapbooking. Ale o tym już w następnym poście.

Juleczek jak już wspomniałam wspaniale się rozwija i rośnie. Niesamowite że za kilka dni skończy 10 miesięcy!



PS: Jak tylko będzie światło/pogoda sprzyjać obfotografuję tkmaxowe zdobycze.

Obsługiwane przez usługę Blogger.
Designed By Boutique-Website-Design